Afganistan

15 lutego 1989 roku zakończyła się radziecka operacja w Afganistanie. Interwencja trwała od 25 grudnia 1979 roku. Te 10 lat wpłynęło na całe pokolenie mieszkańców Związku Radzieckiego, a także na losy samego ZSRR.

Moskwa w czasach radzieckich lubiła wspierać różnego rodzaju władze na wszystkich kontynentach, na których lojalność mogła liczyć. Najlepiej jeśli były to reżimy o profilu socjalistycznym. Jeśli jeszcze pomagało to w odwiecznej konkurencji ze Stanami Zjednoczonymi, czy szerzej NATO, tym lepiej.

Na marginesie, w tej materii mało się zmieniło. Wystarczy sobie przypomnieć na przykład poparcie udzielone syryjskiemu dyktatorowi Baszarowi Assadowi, który utrzymał władzę dzięki Władimirowi Putinowi. Przyparty do ściany reżim będzie wdzięczny za pomoc do końca swojego wydłużonego dzięki niej istnienia. Z podobną sytuacją mamy teraz do czynienia na Białorusi. Gdyby nie Kreml, Alaksandr Łukaszenka już dawno musiałby oddać władzę.

Co doprowadziło do radzieckiej interwencji?

Maksymalnie postaram się uprościć sytuację w tym kraju, która doprowadziła do interwencji, ponieważ nie jest to głównym tematem tego odcinka. W 1978 roku w Kabulu doszło do kolejnego przewrotu. Na czele rządu stanął Nur Mohammed Taraki. Wprowadził wiele reform, które mogły być uznane za postępowe, ale naruszały porządek islamski. W związku z tym doszło do wielu buntów, które były brutalnie pacyfikowane. Taraki chętnie o pomoc, w tym wojskową, prosił Związek Radziecki. Tylko od marca do grudnia 20 razy. Oprócz wymiaru rzeczowego, w postaci broni, do Kabulu przybywali też radzieccy wojskowi oficjalnie pełniący funkcje doradców. We wrześniu doszło do zmiany na stanowisku szefa rządzącego ugrupowania i państwa. Został nim Hafizullah Amin. Nur Mohammed Taraki został nie tylko odsunięty od władzy, ale też uduszony. Amin chciał pokazać, że reformy nie mają antyislamskiego charakteru i starał się polepszyć stosunki ze Stanami Zjednoczonymi, co oczywiście radzieckim towarzyszom za bardzo się nie spodobało. Mimo tych wysiłków siły mudżahedinów, czyli islamska partyzantka, stawały się coraz silniejsze. Doprowadziło to do radzieckiej interwencji, w wyniku której zginął Amin, a jego miejsce zajął Babrak Karmal i to on miał formalnie post factum poprosić o pomoc Moskwę. Ta oczywiście była gotowa – dość powiedzieć, że od kilku miesięcy był przygotowywany tak zwany “muzułmański batalion” składający się z żołnierzy z Azji Środkowej.

Etapy radzieckiej obecności w Afganistanie

Radzieccy i rosyjscy historycy dzielą obecność wojskową w ZSRR na 4 etapy. Pierwszy to wprowadzenie Armii Radzieckiej, drugi od 1980 do 1985 roku to aktywne działania wojskowe. Następnie przez 2 lata sowieccy żołnierze raczej wspierali afgańskie władze swoim lotnictwem i artylerią. W latach 1987-89 Moskwa przygotowywała wycofanie swoich wojsk z Afganistanu.

Radziecka interwencja zakończyła się de facto porażką: opozycji nie udało się zniszczyć, a nawet jej rola wzrastała. W 1986 roku mudżahedini kontrolowali 70% terytorium Afganistanu.

Koszty interwencji

Ta wojna oznaczała także ogromne koszty. Sama interwencja miała oznaczać wydatki od 3 do 8 miliardów dolarów rocznie, a wsparcie dla rządu w Kabulu 800 milionów co rok. Dla Związku Radzieckiego, który zaczynał borykać się z problemami gospodarczymi oznaczało to duże obciążenie. Ale to nie były największe koszty.  

W wojnie brali udział poborowi. To oni stanowią lwią część z 15 tysięcy radzieckich ofiar śmiertelnych interwencji. Dodatkowo 54 tysiące wojskowych zostało rannych. Najwięcej zabitych było, według oficjalnych danych, w 1984 roku, niemal 2,5 tysiąca. Są także inne dane mówiące o 26 tysiącach zabitych obywateli ZSRR. Zginęło przy tym, według niektórych danych, nawet półtora miliona mieszkańców Afganistanu.

To właśnie wtedy do języka codziennego wszedł termin Gruz 200, czyli ładunek dwieście na określenie ciała zabitego żołnierza. Sama nazwa wywodzi się z numeru decyzji Ministerstwa Obrony z 1984 roku, gdzie czytamy, że w przypadku konieczności przewiezienia ciała zabitego żołnierza samolotem wydawany jest talon na ładunek do 200 kg. W przypadku pociągu miał to być talon na 300 kilogramów, jednak nie należy tego mylić z określeniami używanymi dotąd przez żołnierzy z państw powstałych po rozpadzie Związku Radzieckiego – dwóchsetny to zabity, a trzysetny to ranny.

„Gruz 200”, czy też „Ładunek 200”, to też tytuł bardzo mocnego rosyjskiego filmu z 2007 roku. Akcja dzieje się jednak w 1984 roku i wydarzenia w Afganistanie są tylko tłem dla pokazania degradacji i upadku moralnego panującego w Związku Radzieckim. Jedna ze scen dzieje się na prowincjonalnym lotnisku, gdzie ląduje samolot z ciałami zabitych na wojnie żołnierzy. Najpierw wyjmowane są trumny, a na ich miejsce wbiegają nowi wojskowi, którzy lecą do Afganistanu. Film w całości można obejrzeć legalnie tutaj.

Do transportu ciał używano samolotu An-12 znanego, jako Czarny tulipan. Rosyjski bard Aleksandr Rozenbaum poświęcił nawet tej maszynie piosenkę śpiewając o radzieckich ofiarach interwencji.

Z roku na rok operacja budziła coraz większy opór radzieckiego społeczeństwa, także w związku z tym, że od 1983 roku zaczęto mobilizować studentów – to znaczy nauka na uczelni nie była gwarancją odroczenia służby. W zapisce dla mediów z 1985 roku mówiono, że można informować o jednym zgonie miesięcznie. Akcent kładziono na to, że kontyngent jest “ograniczony”, jak oficjalnie nazywano interwencję. Do 1987 roku nie wolno było pisać na grobach, że wojskowy zginął w Afganistanie.

Operacja wojskowa stała się jeszcze jednym przykładem tego, jak bardzo zakłamane są władze na Kremlu. Podobną zagrywkę stosowano po katastrofie w Czarnobylu w 1986 roku, kiedy tragedię zatajano, a kilka dni po niej w położonym sto kilometrów od elektrowni w Kijowie zorganizowano jak gdyby nigdy nic demonstrację 1- majową.

Wielu żołnierzy, którzy przeszli przez Afganistan, a ich liczbę ocenia się na co najmniej 620 tysięcy, cierpiało na “syndrom afgański”, czyli zespół stresu pourazowego, z jakim styka się wielu wojskowych, którzy wracają z wojen. Tam na froncie obowiązują proste zasady – jest jasne, kto jest dobry, a kto zły. W życiu cywilnym jest o wiele trudniej. Co przeszli żołnierze w Afganistanie najlepiej opisuje białoruska noblistka Swiatłana Aleksijewicz w książce „Ołowiane żołnierzyki”.

Oprócz problemów z adaptacją, niezaleczonymi traumami, weterani mieli też kłopot ze społeczeństwem radzieckim, które traktowało ich czasem jako zbędne obciążenie. Zdarzało się, że wojskowi słyszeli: My was tam nie wysyłaliśmy.

Ten okres nałożył się też na trudności gospodarcze, które pojawiły się w ZSRR pod koniec lat ‘80. Stąd zdarzało się, że weterani z Afganistanu trafiali do rodzących się grup przestępczych bądź też – później – na inne wojny, które toczyły się na terytorium rozpadającego się, czy upadłego już ZSRR: w Gruzji, Mołdawii, a potem w Czeczenii.

Wojna w Afganistanie w kulturze

Każde traumatyczne wydarzenie ma też ogromny wpływ na kulturę. Tak też było w przypadku interwencji w Afganistanie. I nie chodzi tu tylko o artystów radzieckiej estrady, którzy występowali z koncertami dla sowieckich żołnierzy. Nawiasem mówiąc tutaj mieliśmy polski akcent, bo w Afganistanie występowała mająca polskie pochodzenie Edyta Piecha. Przypomina o tym jej występ w 2014 roku.

Największymi gwiazdami byli jednak oficerowie specjalnego zespołu KGB „Kaskad”: Jurij Kirsanow i Igor Morozow.

O wojnie napisano też wiele piosenek trochę wyższego lotu i lepszego wykonania. Począwszy od notalgiczno-wspomnieniowych, jak „Za Tiebia” Liube do otwarcie pacyfistycznych, jak „Nie strielaj” DDT. Część tego rodzaju twórczości to przerobione piosenki z czasów II wojny światowej. To w Afganistanie, wśród komandosów, narodził się zespół Niebieskie Berety obecnie działający oficjalnie, jako część Zespołu Pieśni i Tańca Wojsk Powietrzno-Desantowych.

Wojna w Afganistanie pojawiła się też w wielu filmach radzieckich, rosyjskich, czy ukraińskich. Jednym z najbardziej znanych w Polsce był film “9 kompania” z 2005 roku.

Film ten został sparodiowany kilka lat później przez rosyjskiego aktora Dmitrija Nagijewa. 

Oczywiście wojna w Afganistanie była przedstawiana też w produkcjach amerykańskich, jak na przykład Rambo 3.

Wojna po rozpadzie ZSRR

Wojna w Afganistanie jest często przypominana, jako wydarzenie, które łączy dojrzałych mężczyzn z całego byłego Związku Radzieckiego, co oczywiście doskonale się wpisuje w rosyjską wizję tego obszaru: lojalnej w stosunku do Moskwy tak zwanej bliskiej zagranicy. Stąd też w rosyjskiej kinematografii, nawet, a może szczególnie, współczesnej przewijają się bohaterowie z różnych republik ZSRR.

Rolę jednego z czynników konserwujących postsowieckie więzi pełnią też organizacje weteranów – choć po rozpoczęciu rosyjskiej agresji na Ukrainę te kontakty osłabiły się, to nadal są one żywe. Na przykład 2 lata temu w przyjaznej atmosferze rozmawiali ze sobą rosyjscy i ukraińscy weterani w czasie spotkania w Uzbekistanie. “Ukraińska Prawda” zwracała wtedy uwagę, że nadal żywa radziecka retoryka o konieczności interwencji w Afganistanie przypomina tę o konieczności rosyjskiej interwencji na Krymie, czy w Zagłębiu Donieckim. Tutaj warto dodać, że często werbunkiem ochotników w Rosji do walki po stronie separatystów zajmowały się właśnie organizacje weteranów.

A jakie jest podejście obecnych władz na Kremlu do interwencji w Afganistanie? W czerwcu 1989 roku tak o interwencji mówił radziecki dysydent i naukowiec Andriej Sacharow, który jako pierwszy jeszcze w 1980 krytykował tę operację, za co zresztą został zesłany do Niżnego Nowogrodu.

Ta wojna była przestępczą awanturą. To przestępstwo kosztowało życie prawie miliona Afgańczyków. Wypowiedziano wojnę całemu narodowi, który chciano zniszczyć. Ten grzech, straszny wyrzut spoczywa na nas. Powinniśmy zmyć z siebie ten potworny wstyd.

Jego wystąpienie przed deputowanymi ludowymi ZSRR było wtedy przyjęte delikatnie mówiąc z mieszanymi uczuciami. Niemniej jednak pół roku później deputowano ludowi “moralnie i politycznie” potępili interwencję. W 2018 roku rosyjska Duma anulowała to postanowienie. Radziecka operacja w Afganistanie pasuje do tego, jak Rosję w ideale widzi Władimir Putin. Przecież wojskowi-internacjonaliści nadal istnieją i wspierają “progresywne” i “antyimperialistyczne” reżimy. No może teraz określa się je trochę w inny sposób.

Dodaj komentarz

Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij